Binaural beats, czyli programowanie mózgu dźwiękami
Nie od dziś wiadomo, że muzyka łagodzi obyczaje, lecz czy potrafi wprawiać w głęboki trans, świadome śnienie, a nawet stany zbliżone do narkotycznych? Zwolennicy binaural beats twierdzą, że tak. Ja sprawdziłem to na sobie.
Najkrócej mówiąc binaural beats (dudnienia synchroniczne) to rodzaj muzyki o niskiej częstotliwości, który wykorzystując sposób działania słuchu ma wprowadzać słuchacza w różne stany świadomości. Jest to możliwe dzięki temu, że natura wyposażyła nas w mechanizm percepcji dźwięku oparty na uszach rozlokowanych po dwóch stronach głowy. Każde ucho rejestruje tak naprawdę różne dźwięki, które za sprawą narządów słuchu są przekształcane i łączone w jeden, przekazywany dalej do mózgu.
Gdy dodamy do tego fakt, że mózg w zależności od naszego stanu świadomości wykazuje się aktywnością w różnym zakresie fal EEG (głęboki sen - 0,5 - 4 Hz (fale delta); medytacja, hipnoza, sny 4 -8 Hz (fale theta); codzienna aktywność, praca umysłowa 13 - 30 Hz (fale beta) i tak dalej), rodzi się pytanie, czy gdy dostarczymy do każdego ucha dźwięki o różnych częstotliwościach, na przykład 300 Hz i 307 Hz (różnica odpowiada zakresowi fal theta), nie zmusimy naszego mózgu do działania w zakresie tych fal? Zjawisko to opisał Heinrich Wilhelm Dove w XIX wieku, obecnie zaś neuropsycholodzy wykazują, że możliwe jest to tylko u niektórych osób w określonych przypadkach, natomiast u większości efekt taki nie występuje, a doznania opisywane przez użytkowników mają podłoże czysto psychologiczne.
Naukowcy naukowcami, ale pewne rzeczy najlepiej zbadać samemu. Postanowiłem zatem założyć słuchawki na uszy i sam sprawdzić, dokąd zabiorą mnie dziwne dźwięki.
Motylem byłem
Eksperyment na sobie samym zacząłem od wyszukania odpowiedniej muzyki, a trzeba przyznać, że wybór jest spory. Są dźwięki do medytacji, świadomego snu i relaksu, koncentracji i uczenia się, lecz również do "spotkań z bogiem" i "otwierania czakr" (cokolwiek to znaczy). Na początek wybrałem świadomy sen i relaks. Stosując się do instrukcji podanej w opisie filmu, zgasiłem światło, położyłem się wygodnie, założyłem słuchawki i ustawiłem optymalną głośność, starając się jednocześnie opróżnić myśli i skupić na dźwięku. Na początku nie działo się nic, jednak po pewnym czasie poczułem się głęboko zrelaksowany i bezwładny, tak jakby jakikolwiek ruch miał być dla mnie dużym wysiłkiem. Po zmianie melodii zorientowałem się, że jestem…. motylem, który leci doliną rzeki płynącej pośród zielonych wzgórz. Przy całej świadomości, że dzieje się to w mojej wyobraźni, byłem w stanie kontrolować lot i dostosowywać poziom szczegółowości wizji, aż po refleksy odbijanego od rzeki światła i cienie pływających w jej nurcie ryb. Nagle melodia znów się zmieniła, a czar prysł.
Zdziwiony ulotnością tego wrażenia sprawdziłem czas odtwarzania: okazało się, że z ośmiogodzinnej ścieżki dźwiękowej przeznaczonej do spania, przesłuchałem niecałe pół godziny. Chociaż muzyka nadal relaksowała, to kolejna próba nie dała już takiego efektu, zaś sen uniemożliwiały niewygodne słuchawki. Ciężko ocenić, na ile za moje wrażenia odpowiadają binaural beasts, a na ile uspokajająca muzyka i wyobraźnia połączona z efektem placebo, ale na pewno wcześniej takich doznań nie miewałem. Dla tych, którzy chcieliby sami sprawdzić jak to działa, podaję kilka linków.
Głęboka medytacja
Świadomy sen i relaks
Koncentracja, pamięć, uczenie się
Kontrola umysłu
» Przeczytaj także: Jak działa nasz mózg?
Na kolejnej stronie znajdziecie więcej dźwięków programujących mózg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz